Dlaczego ordynacja wyborcza jest taka ważna? Najważniejszym organem demokratycznego państwa jest ustanawiający prawo Sejm, a najważniejszym rozstrzygnięciem ustrojowym jest sposób, w jaki naród wyłania jego skład. Sposób dokonania tego rozstrzygnięcia określa ordynacja wyborcza. Od tego, jak jest ona skonstruowana, zależy personalny skład Sejmu, a co za tym idzie jakość ustanawianego prawa i wyłanianego rządu.
System wyborczy oparty na jednomandatowych okręgach wyborczych odpowiednio kształtuje nasze elity, promuje właściwe cechy osobowości i charakteru, rozwija kulturę polityczną, formuje świadomość obywatelską, wpływa na moralną stronę życia publicznego.
Ordynacja proporcjonalna jest wadą ustrojową! Polacy nie ufają własnemu parlamentowi – Sejm jest jedną z najgorzej ocenianych instytucji państwowych. System proporcjonalny nadmiernie upartyjnia wybory. Odsuwa obywateli od osób sprawujących władzę i od wywierania realnego wpływu na elekcję posłów. Jednocześnie z posłów czyni marionetki, całkowicie zależne od aparatu partyjnego. System ten skutkuje też rozdrobnieniem partii w parlamencie. Zmusza do tworzenia powyborczych koalicji, przez co rozmywa się odpowiedzialność wybranych przez naród posłów. Co więcej, system proporcjonalny mniejszym partiom daje dużą władzę, często niewspółmierną do ich wyniku wyborczego.
System proporcjonalny jest przeszkodą w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
NAJWAŻNIEJSZE RÓŻNICE W PROCESIE WYBORU POSŁÓW
ORDYNACJA PROPORCJONALNA | JEDNOMANDATOWE OKRĘGI WYBORCZE |
---|---|
|
|
Dlaczego nie chcemy ordynacji mieszanej?
Ordynacja proporcjonalna jest systemem antyobywatelskim głównie dlatego, że nadaje partiom politycznym specjalne przywileje w stosunku do „zwykłych” obywateli. Propozycje różnego rodzaju ordynacji „mieszanych” są próbą kompromisu między interesem obywateli a interesem klasy politycznej. Nie jest to jednak kompromis do zaakceptowania, gdyż takie ordynacje utrzymują uprzywilejowaną pozycję partii. Zwolennicy systemu mieszanego przekonują, że pozwoliłoby to połączyć zalety obu systemów. W praktyce wygląda to jednak inaczej. Przyjrzyjmy się głosowaniu na posłów do Bundestagu, pod rządami typowej ordynacji mieszanej. Gdy tylko połowę mandatów obsadza się wybranymi w JOW, a drugą połowę partyjnymi nominatami, to okręgi obejmują dwa razy więcej wyborców niż w przypadku wybierania wyłącznie w JOW. W tak dużych okręgach kandydaci nie są w stanie zaprezentować się wyborcom bezpośrednio i pozostają mało znani. Głosujący otrzymuje dwie karty wyborcze. Na jednej wykaz kandydatów dla wybrania posła z okręgu, a na drugiej tylko nazwy partii. Łatwiejszym jest dokonanie wyboru partii, bo ten wybór podpowiada mu świadomość ukształtowana przez mass media. Postawienie krzyżyka na drugiej karcie jest trudniejsze, bo kandydaci są mało znani. Zatem o wybraniu kandydata z listy imiennej nie decydują jego osobiste walory, lecz partyjna przynależność. W tak skonstruowanej ordynacji mieszanej JOW przypada rola listka figowego. Pozwalają zdecydować, kto zasiądzie w parlamencie, ale bez wpływu na to, jaka partia przejmie stery władzy. Głosuje się zatem nadal na partyjne szyldy, a co za tym idzie, kampania wyborcza odbywa się w skali kraju, w wielkich mass mediach, podnosząc poziom wydatków i demagogii. Co więcej, pozwala to także zachować więcej władzy w rękach aparatu partyjnego kosztem wyborców, a partia dalej może wystawiać osoby, których jedynym atutem jest lojalność, bowiem nawet jeśli poniesie klęskę w JOW, to „odzyska” swoją pozycję w części proporcjonalnej.