Fakty i mity

MIT 1: WYBORY W JOW DOPROWADZĄ DO ZABETONOWANIA SCENY POLITYCZNEJ

Nic bardziej mylnego. To przy obecnej ordynacji w sejmie wciąż zasiadają te same osoby, a w razie potrzeby politycy bez skrupułów zmieniają partyjne szyldy.  W krajach z ordynacją większościową, aby partia polityczna zyskała przedstawiciela w parlamencie, może wystarczyć ok. 30 000 głosów, W polskiej ordynacji proporcjonalnej nowa siła musi uzyskać przynajmniej ok. 700 000 głosów. To powoduje, że trudno zaistnieć komuś nowemu, niezwiązanemu z dotychczasowym układem politycznym, a dodatkowo efekt ten jest potęgowany przez finansowanie partii z budżetu państwa. W systemie JOW polityk jest zmuszony do nieustannego szukania bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami swojego okręgu. Mając ograniczony budżet na kampanię, musi angażować się głównie w spotkania i rozmowy z wyborcami, przez co jest w stanie pokonać kandydata dużej i znanej partii, który w swoim okręgu nie wykazał się taką aktywnością. Bycie bliżej wyborców powoduje, że polityk musi na co dzień tłumaczyć się z podejmowanych w stolicy decyzji, żyje realnymi problemami ludzi i gdy zawodzi, spotyka się z natychmiastową krytyką swoich działań. Taki system sprzyja pojawianiu się w polityce krajowej osób nowych, niezależnych, asertywnych i cieszących się uznaniem w środowisku lokalnym.

 

MIT 2: BRYTYJSKA PARTIA UKiP ZDOBYŁA 12,6% GŁOSÓW, ALE TLYKO 1 MANDAT, CO DOWODZI, ŻE JOW-Y NIE DZIAŁAJĄ

Ostatnie wybory w Wielkiej Brytanii potwierdziły walory ordynacji większościowej. Wprawdzie partia UKiP wprowadziła do Izby Gmin tylko jednego przedstawiciela, ale mimo to udało jej się zrealizować swój główny postulat: organizację referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Opinia Brytyjczyków musiała być uwzględniona przez konserwatystów, a główny postulat partii UKiP został zrealizowany – dzięki ordynacji większościowej w systemie JOW. Faktyczna realizacja celów umożliwiona przez JOW jest tu bardziej istotna pod względem wpływu politycznego niż zdobycie 20-30 mandatów i pozostanie w permanentnej opozycji, z którą nikt się nie liczy. Jednocześnie system większościowy pokazał swoją wielką zaletę, którą jest eliminacja z polityki osób o poglądach skrajnych.

 

MIT 3: PO WPROWADZENIU JOW W SEJMIE ZNAJDĄ SIĘ TYLKO PRZEDSTAWICIELE DWÓCH NAJWIĘKSZYCH PARTII

Po wprowadzeniu we Włoszech JOW swój żywot zakończyły wszystkie istniejące dotąd partie. Doświadczenie Włochów pokazuje zatem, że stawianie takich tez jest wróżeniem z fusów. To prawda, że w krajach z ordynacją większościową istnieją zazwyczaj dwa duże bloki polityczne (niekoniecznie dwie partie), ważniejsze jest jednak, że z polskimi odpowiednikami mają one niewiele wspólnego. Jednakże istnienie dwóch dominujących obozów politycznych bywa charakterystyczne również dla krajów z ordynacją proporcjonalną – w Polsce w ostatniej dekadzie dominowały PO i PiS. Warto też zauważyć, że w parlamencie Wielkiej Brytanii swoich przedstawicieli ma aż 11 partii, czyli zdecydowanie więcej niż w Polsce. To sprawia, że opozycja jest bardziej różnorodna, a na ręce rządzącym patrzy z pozycji członka parlamentu więcej środowisk niż w Polsce.

 

MIT 4: W JOW-ACH BĘDZIE WYGRYWŁ TEN, KTO BĘDZIE MIAŁ WIĘCEJ PIENIĘDZY NA KAMPANIĘ.

Pieniądze odgrywają pierwszoplanową rolę przede wszystkim w obowiązującym dzisiaj systemie ordynacji proporcjonalnej. W JOW finanse mają znaczenie zdecydowanie mniejsze, gdyż kampania w małym okręgu jest znacznie mniej kosztowna. W Wielkiej Brytanii, na wzór której proponujemy realizację naszego postulatu, każdy kandydat ma ściśle określoną, stosunkowo niewielką kwotę pieniędzy do przeznaczenia na kampanię i nie może sobie pozwolić na to, by ten budżet przekroczyć. Ruch JOW sugeruje, by taką kwotę w Polsce ustalić na poziomie 30 000 złotych na jednego kandydata. To rozwiązanie gwarantuje, że kampania zostanie oparta na bezpośrednim kontakcie z wyborcą lokalnym, a politycy, zamiast nieustannie brylować w warszawskich stacjach telewizyjnych, będą poszukiwać jak najczęstszego kontaktu z wyborcami w swoim okręgu i dbać o podtrzymywanie tej relacji przez całą swoją kadencję, a nie tylko raz na cztery lata.

 

MIT 5: BRYTYJCZYCY I INNE KRAJE NA ŚWIECIE CHCĄ ODEJŚC OD SYSTEMU JOW

Brytyjczycy bardzo cenią sobie swój system wyborczy. Z JOW zrezygnowała Nowa Zelandia, jednak trudno na dziś jednoznacznie określić, jakie są tego efekty. Jednakże nic nie wskazuje na to, by miało dojść do podobnych zmian w jakimkolwiek innym kraju. Głosy o konieczność zmiany ordynacji w Wielkiej Brytanii najmocniej rozbrzmiewają w Polsce. Brytyjczycy natomiast są z tego systemu zadowoleni, co potwierdzili w referendum z 2011 roku, kiedy opowiedzieli się za utrzymaniem procedury wyborczej w jej dotychczasowym kształcie.

 

MIT 6: ZAMIAST WPROWADZAĆ JOW, OBNIŻMY PRÓG WYBORCZY

Taką ordynację mieliśmy na początku lat 90. Rządy tworzone na bazie poparcia wielu partii charakteryzowały się dużą chwiejnością, odpowiedzialność za skutki podejmowanych decyzji była rozmyta, a w parlamencie pojawiło się mnóstwo przypadkowych osób. Co więcej, w takim systemie nadal głosuje się przede wszystkim na partie, nie na konkretnych ludzi.

 

MIT 7: POLACY NIE SĄ MENTALNIE PRZYGOTOWANI NA WPROWADZENIE JOW

To uniwersalny argument obecnych elit przeciw jakimkolwiek zmianom. Polska ma wspaniałe tradycje wolnościowe i demokratyczne. Ostatnie zawirowania historycznie nam, Polakom, nie sprzyjały, jednakże mamy naturalną predyspozycję do budowania społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego, o czym świadczy historia naszego narodu i państwa polskiego. Jesteśmy głęboko przekonani, że obowiązujący dziś system zniechęca osoby fachowe i przyzwoite do udziału w polityce. Najwyższy czas to zmienić. 

 

MIT 8: SYSTEM JOW JEST DOBRY, ALE JESZCZE NIE TERAZ

Od „upadku komunizmu” minęły ponad trzy dekady. To wystarczający okres, by „dać sobie czas” – jakkolwiek taką potrzebę tłumaczyć. Dziś nastał czas na natychmiastową zmianę przede wszystkim dlatego, że kolejni ludzie pojawiający się w polityce nie wnoszą żadnej jakościowej poprawy, a kolejne rządy są coraz bardziej oderwane nie tylko od rzeczywistości, ale również od oczekiwań, potrzeb, możliwości i aspiracji Polaków. Tendencja jest niekorzystna i najmniejsze opóźnienie oznacza kolejny krok w tył w drodze do obywatelskiej Polski.

 

MIT 9: SYSTEM JOW OBOWIĄZUJE JUŻ W SENACIE I TO NIC NIE ZMIENIŁO.

Wybory do Senatu faworyzują kandydatów partyjnych. W przeciwieństwie do kandydatów niezależnych, mają oni więcej czasu na kampanię, muszą zebrać mniej podpisów, mogą korzystać z infrastruktury partyjnej (bezpłatne sale do spotkań, telefony, biura i ich pracownicy), a sama kampania odbywa się w tle kampanii do Sejmu, na którą partie przeznaczają dziesiątki milionów złotych. Zbyt duże okręgi w wyborach do Senatu (jest ich 100 zamiast 460) sprawiają, że kandydatowi spoza głównego politycznego nurtu jest bardzo trudno dotrzeć do wyborców osobiście, a głos oddany na listę senacką wynika głównie z decyzji wyborcy w sprawie listy do Sejmu. Pomimo tych wszystkich wypaczeń, głównie w zakresie równej swobody kandydowania dla wszystkich – partyjnych i niezależnych, można odnieść wrażenie, że i tak skład personalny Senatu jest lepszy niż Sejmu – niewątpliwie jest w nim mniej postaci skrajnych

 

MIT 10: ORDYNACJA MIESZANA NA WZÓR NIEMIECKI JEST LEPSZA NIŻ JOW

Niewielu wie, że alianci narzucili Niemcom taki model ordynacji dlatego, iż obawiali się utraty kontroli nad pokonanymi. Nie zależało im również, by kraj ten zbyt szybko odbudował się po poniesionej klęsce. Sam Konrad Adenauer chciał ordynacji w systemie JOW, nie otrzymał jednak od zwycięzców zgody na ich wprowadzenie. Ordynacje mieszane sprawiają, że kluczową rolę nadal odgrywają partie, i to głównie na partie wyborcy oddają swój głos. Ruch na Rzecz JOW proponuje inne, lepsze rozwiązanie – chcemy, na wzór brytyjski, głosować przede wszystkim na ludzi. Zwłaszcza że tradycje naszej demokracji są całkiem inne – w odróżnieniu od Niemiec w Polsce członkowie partii to bardzo nieliczna grupa. Tymczasem u naszego zachodniego sąsiada tylko SPD ma ponad 500 tys. członków. Polacy od uczestniczenia w działalności partyjnej stronią, dlatego model niemiecki nie jest dla Polski dobrą propozycją